poniedziałek, 16 lutego 2015

11 - Nie rozumiem

"I stopped using my head let it all go, got you stuck on my body, like a tattoo"


7.12.2013

Ułamek sekundy, nagły impuls i wszystko staje do góry nogami. Zrobiłam coś przeciwko sobie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że ranię podwójnie a jedną z moich ofiar stał się niczemu winny Phil. Nie czułam do niego zupełnie nic poza wdzięcznością a mimo to, nasze usta złączyły się w czuły pocałunek. Miałam do siebie ogromny żal, że w ten sposób zrobiłam Norwegowi niepotrzebne nadzieje na coś więcej niż związek. A może niekoniecznie niepotrzebne?
Po kilku sekundach oderwałam swoje usta od warg Phila. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Jego brązowe tęczówki nie wyrażały oburzenia czy zdezorientowania. Wydawało się, jakby chciały powiedzieć "Tak, ja też jestem w tobie zakochany". Początkowo się przeraziłam, lecz z czasem imponowało mi to, że tak świetny chłopak jak Phil żywi do mnie silne uczucie.
Tylko, że ja nie tego nie odwzajemniałam. Nigdy. Nawet potem, z biegiem czasu nie byłam w stanie poczuć coś więcej do Norwega. Nie potrafiłam pokochać go tak, jak Gregora.
Uśmiechnęłam się lekko, lecz nie mogłam dalej trwać w tym fałszu. Bez słowa odłączyłam się od grupki Norwegów i żwawym krokiem ruszyłam w stronę domku.
Po policzkach zaczęły spływać mi łzy a moją głowę zaprzątały wyrzuty sumienia. Myślałam, że raniąc Schlierenzauera poczuję się lepiej, tymczasem nie dość, że nękało mnie poczucie winy, to przed oczami miałam wzrok Phila pełen miłości i zrozumienia.
Poza tym targały mną skrajne emocje z powodu zobaczenia Austriaka. Minęło tyle czasu, tyle okropnych rzeczy miało miejsce a ja wciąż tak samo reagowałam na jego widok. Motyle w brzuchu, przyspieszone bicie serca, ale także strach, który pojawiał się za każdym razem od momentu konkursu w Wiśle. Strach przed ponownym ciosem.

***

Nie mogłem w to uwierzyć! Początkowa radość na widok dziewczyny przerodziła się w ogromny ból zadany przez nią. Osoba, którą kocham sprawiła mi tak wielką przykrość. To nawet nie było przykre! To był cios poniżej pasa!
Mila. Moja mała Mila, blondynka, która oczarowała mnie swoim silnym charakterem, na moich oczach pocałowała jednego z młodszych skoczków norweskiej kadry, Phillipa Sjoeena. Nie mogłem na to patrzeć. Z frustracją cisnąłem czapką o pokryte śniegiem podłoże i żwawym krokiem ruszyłem ku naszemu domku.
Na szczęście nie było tam nikogo, wszyscy oglądali poczynania Morgensterna. Cholera jasna! To ja powinienem być tam u góry! To ja powinienem właśnie w tamtym momencie denerwować się skokiem. TO JA miałem wygrać ten konkurs, aby wrócić na pozycję lidera. Co się stało?
Przed skokiem siedziałem u góry i czekałem na swoją kolej. Obok mnie siedzieli Richard Freitag oraz Tom Hilde. Niemiec nerwowo wypytywał o jakąś dziewczynę zwaną Anette. Z tego co udało mi się usłyszeć, Norweg powiedział, że jest u dołu skoczni razem z Milą. Na wzmiankę o dziewczynie, która kompletnie zawróciła mi w głowie, spojrzałem z nadzieją na Hilde, jednak zaraz potem zganiłem się w myślach. Jeszcze tego brakowało, żeby Schlierenzauer wyszedł na podsłuchiwacza!
Nadeszła moja kolej. Przecież ja nie byłem jeszcze gotowy! Nie potrafiłem się skupić, zebrać myśli, uspokoić. Zdezorientowany wziąłem narty i czekałem aż skoczek przede mną odda swój skok. Przed oczami miałem widok błękitnych oczu Norweżki i jej cudowny uśmiech, który mógłby mnie budzić aż do śmierci.
Oddałem jeden z najgorszych skoków w sezonie. Ledwo doleciałem do punktu konstrukcyjnego, nawet nie było mnie stać na telemark. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
- No to się popisałeś, Schlierenzauer - powiedziałem do siebie przebierając się.
Przez większość drugiej serii nie wychodziłem z domku. Grałem w jakąś grę na telefonie próbując się odmóżdżyć, jednak kilka pytań wracało do mnie wciąż i wciąż.
Dlaczego przez tyle czasu się do mnie nie odzywała? Dochodziły mnie myśli, że dowiedziała się o Sandrze, ale przecież w tamtym czasie próbowałem jak najlepiej ukryć mój związek z Austriaczką. Poza konkursem w Wiśle...
Z pewnością któryś z Norwegów mnie z nią zobaczył i może nawet przypadkiem wspomniał o nas w obecności Mili.
Musiałem to wytłumaczyć. Początkowo nie chciałem wychodzić z domku, bo nie miałem pojęcia co mógłbym powiedzieć dziewczynie gdybym ją przypadkowo spotkał, ale wtedy zadziałał impuls.
Schowałem telefon i wyszedłem. Po drodze spotkałem Stefana i Michael'a, którzy byli nieco zdenerwowani.
- Co się dzieje? - zapytałem.
- Oj, stary. Masz przejebane - powiedział Michael patrząc się w pewien punkt za moimi plecami.
Spojrzałem na obydwóch pytająco.
- Odwróć się, idioto! - zawołał Kraft wskazując palcem.
Gwałtownie odwróciłem głowę a moim oczom ukazał się obrazek, na którym Mila całowała się z tym gówniarzem.
Miałem ochotę pójść tam i uderzyć w twarz Norwega, jednak wtedy zadziałały resztki zdrowego rozsądku. Wyładowałem furię na czapce i odszedłem z powrotem do domku.
Usiadłem na ławce w środku ukrywając twarz w dłoniach. Musiałem ochłonąć. Pomimo, że temperatura wynosiła jakieś -10 stopni, było mi niemiłosiernie gorąco. Po kilku minutach zdołałem się uspokoić. Postanowiłem wyjść z nadzieją, że znajdę Milę samą. Przeszedłem parę metrów rozglądając się za Norweżką. Temperatura znacznie spadła, moją twarz owiał mroźny wiatr, zaczął prószyć śnieg, który przysłaniał mi widoczność. W tamtym momencie żałowałem, że zostawiłem swoją czapkę gdzieś w zaspie. Sponsor nie byłby zadowolony.
Szedłem opatulony szalikiem w stronę zeskoku. Konkurs się jeszcze nie skończył. Po drodze wpadłem na kogoś. Zdenerwowany podniosłem głowę a moim oczom ukazała się znana twarz.
- Sorry - powiedział a ja po kilku sekundach rozpoznałem w nim chłopaka, którego pocałowała Mila.
- Nie tak szybko, młody - powiedziałem szarpiąc go za łokieć i ciągnąc w ustronne miejsce.
Zdezorientowany skoczek opierał się. W końcu nie codziennie Gregor Schlierenzauer przeprowadza próbę uprowadzenia młodego norweskiego skoczka. Dzięki temu, że byłem wyższy i znacznie lepiej zbudowany, udało mi się przeciągnąć go kilka metrów w stronę lasu zaraz obok skoczni.
- Pojebało cię, Schlierenzauer?! - krzyczał po angielsku Sjoeen.
Kiedy znajdowaliśmy się w bezpiecznej odległości od kibiców i innych skoczków puściłem osiemnastolatka.
- To jakaś ukryta kamera? Zaraz wyskoczy reżyser krzycząc "mamy cię!", prawda? - pytał ze złością.
- Przymknij się na chwilę - rozkazałem - Mam sprawę.
Prychnął przewracając oczami.
- Ciekawe jaką sprawę może mieć do mnie Gregor Schlierenzauer na jakimś odludziu - powiedział ironicznie po czym dodał - Porażka boli? Czas się przyzwyczajać.
Z każdym jego słowem czułem jak ciśnienie niebezpiecznie szybko mi się podnosi. Ledwo się powstrzymałem przed uderzeniem chłopaka w twarz, co z pewnością zrobiłbym gdyby powiedział choćby jedno zdanie więcej.
Wziąłem głęboki oddech. Czułem jak mroźne powietrze wypełnia mi płuca co spowodowało ból w klatce piersiowej. Jeszcze tego brakowało, żebym się przeziębił!
Myślałem jak ubrać w słowa to, co zaraz miałem powiedzieć. Każda sekunda zwłoki działała na moją niekorzyść, więc zacząłem:
- Co cię łączy z Milą Fannemel?
Nastała chwila ciszy po czym Norweg wybuchnął śmiechem. Widocznie nieźle się bawił. Musiałem przekomicznie wyglądać gapiąc się na niego z miną co najmniej jak u niedorozwiniętego.
- To... Ty jesteś... Tym jej... - mówił dosłownie dławiąc się śmiechem.
- Kim?! - ryknąłem w jego stronę - Kim, do cholery?! - złapałem go za szalik. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Sjoeen już się nie śmiał. W mgnieniu oka przybrał pokerową twarz. Nie wzruszony patrzył wprost w moje oczy a ja w jego. Mogłem zobaczyć w nim zawziętość i pewność siebie. W pewnym sensie mi zaimponował. Żaden skoczek w jego wieku jest w stanie się tak zachować. No, może oprócz mnie.
- Nie musisz się o nią martwić. Z pewnością ma kto teraz zaspokajać tą dziką kocicę - powiedział spokojnie po czym uśmiechnął się ironicznie.
Bez wahania uderzyłem go w twarz. Wyładowałem na jego szczęce całą moją frustrację, z którą zmagałem się przez ostatnie kilka miesięcy. Sjoeen odskoczył ode mnie a z jego twarzy zaczęła spływać krew.
- Gregor! - usłyszałem piskliwy głosik dochodzący od strony skoczni.
Odwróciłem się w tamtą stronę. Widziałem Milę biegnącą w naszym kierunku. Ruszyłem ku niej a kiedy dzieliło nas kilka metrów przyspieszyłem i zamknąłem ją w swoich ramionach.
Nareszcie mogłem ją dotknąć, nareszcie mogłem popatrzyć w jej błyszczące oczy, nareszcie mogłem poczuć w dłoniach jej delikatne blond włosy.
Popatrzyła na mnie swoimi błękitnymi tęczówkami. Przeraziłem się. Jej oczy były przekrwione, wokół nich znajdowała się ciemna otoczka. Ledwo mogłem dostrzec w nich tę iskrę niewinności i nieugiętości, która urzekła mnie wtedy w Polsce.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłem - powiedziałem wreszcie jednak ta jakby zbudzona ze snu, nagle zaczęła bić mnie pięściami po piersiach.
- Nie dotykaj mnie! - krzyczała.
- Puść ją, Schlierenzauer! - usłyszałem zbliżający się głos Hilde.
Jak poparzony uwolniłem dziewczynę ze swoim objęć. Tyle pytań narodziło się w mojej głowie w tamtym momencie... Jednak odpowiedź na nie miała przyjść dopiero 8 miesięcy później.



___________________________


KOCHANE! Nawaliłam po całości. 1,5 miesiąca bez rozdziału, nie wspominając o drugim blogu... Bardzo, ale to bardzo Was za to przepraszam. Złożyło się na to kilka czynników (szkoła, rodzina, chłopak etc), ale nie będę Was tym zanudzać. Oddaję w Wasze ręce nowiutki rozdział.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi wykreowanie Phila na taką postać :*
Czekam na Wasze opinie i serdecznie dziękuję za każdy komentarz ♥

PS. Nadrabiam, nadrabiam i jeszcze raz nadrabiam. Mam nadzieję, że do końca tygodnia się wyrobię i wstawię nowy rozdział na W poszukiwaniu szczęścia.
Tymczasem zapraszam na jeszcze nie zaczęty blog o Michaelu Hayboecku - Falling to pieces.