sobota, 2 maja 2015

14 - Odkrywam

"Let me hold you for the last time. It's the last chance to feel again"

20.07.2014
Mój przyjazd do Polski nie miał na celu tylko wspieranie Phila. Podłoże leżało gdzieś indziej. W mojej przeszłości.
Przez 2 lata starałam się o tym zapomnieć, ale był to tylko kolejny gwóźdź wbijany w moje serce. "Czas leczy rany" - to najgorsze zdanie wypowiedziane przez człowieka uważającego się za filozofa, pisarza czy Bóg wie kogo. To tylko słowa, które mają za zadanie działać jako pocieszenie po sytuacji, która zadała nam ból. Wszystko siedzi w naszej głowie i tylko my sami możemy to uprzątnąć i raz na zawsze się z tym rozliczyć.
Od dwóch lat wiedziałam o tym, że jestem adoptowana, przez co początkowo czułam się jak obca w swojej własnej rodzinie. Jedyne oparcie miałam w Andersu. To dziwne, ale nie przeżywałam śmierci przyszywanych rodziców jakoś szczególnie. W dniu kiedy dowiedziałam się prawdy, całkowicie zmieniłam do nich nastawienie. Owszem, czułam pustkę, bo to oni pomagali mi spełniać marzenia i to oni mnie zawsze wspierali, lecz... Moja więź z nimi osłabła. Z dnia na dzień czułam coraz większe rozczarowanie. Kiedy przeniosłam się do brata, miałam wrażenie, że całkowicie o mnie zapomnieli. To nie było to, czego potrzebowałam.
Z czasem zdawałam sobie sprawę z tego, że chcieli dać mi czas. Nie były to dla mnie łatwe chwile, a oni nie chcieli się narzucać. Wybór należał do mnie a w ich oczach, uciekłam od nich. Myślałam, że nie chcieli mnie widzieć, tymczasem to we mnie siedział problem. Uświadomienie mi tego sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej.
Przez kilka miesięcy, z dnia na dzień traciłam do siebie szacunek. To było najgorsze uczucie, jakie może dotknąć nastoletnią dziewczynę. Czułam się jak bezużyteczny śmieć, wyrzucony na wysypisko, o którego nikt nie dba, i którego nikt nie zauważa. Wszystko stało się dla mnie obojętne, przestałam jeść, pić, rozmawiać, korzystać z życia. A wszystko zaczęło się od tego przeklętego dnia - 6 lipca 2012 roku.
Wydarzenia z Gregorem tylko pogorszyły moją sytuację. Nie dość, że czułam się odrzucona przez rodzinę, to jeszcze przez chłopaka, który mnie zauroczył. Pomyśleć, że miałam tylko 16 lat...
Światełkiem w moim tunelu okazał się Norweg, na którego widok usta same układają się w uśmiech. Chłopak, który pojawił się dosłownie znikąd w najgorszym dla mnie momencie w życiu. Chłopak, który sprawił, że moje myśli nie kręciły się już tylko wokół szatyna i nigdy nieodgadniętej przeszłości. Jednak, to nie było to...
Phil był cudownym chłopakiem. Ideałem. Miał wszystko to, czego dziewczyna poszukuje u płci przeciwnej. Wiele osób powie, że wybrzydzam, ale mi ciągle czegoś w nim brakowało. Nie był Nim.
Uświadomiłam to sobie kiedy chłopak wyjechał na zgrupowanie i tak na prawdę nie poczułam, że za nim tęsknię. Nie było go na moich osiemnastych urodzinach, a mi nawet nie było przykro. Zamiast tego, miałam czas, aby poukładać przeszłość. Przede wszystkim chciałam poznać swoich biologicznych rodziców.
Wynajęłam detektywa miesiąc wcześniej. Kiedy postanowiłam lecieć do Polski, powiadomiłam go i umówiliśmy się na spotkanie. Ustaliliśmy, że w wieczór mojego przyjazdu spotkamy się ok. 23 na jednym z przystanków na uboczu. Mówił, że nie chce się martwić czy któryś ze skoczków przypadkowo by nas nie zobaczył, tym bardziej, że jestem znana w kilku kadrach narodowych.
Kiedy przyjechałam, powitałam się z Philem i od razu poszłam do pokoju. Nie chciałam zbędnych konfrontacji z Austriakami. Zepsułoby to mój humor, który o dziwo był zaskakująco dobry pomimo długiej podróży. Rozpakowałam się i czekałam aż na zegarze wybije godzina, która mogła zmienić całe moje życie.
Nie mogłam się zdradzić, więc ukradkiem wzięłam parę ubrań Phila z domu. Dobrze, że mieliśmy taki sam rozmiar. Wzięłam podstawowe ubrania, które noszą faceci: full cap, czarna kurtka z kapturem i sportowe buty treningowe. Miałam nadzieję, że jeśli spotkam kogoś przypadkowego, to będę sprawiała wrażenie jakiegoś przedskoczka lub młodego skoczka, który wybrał się na jogging. Wszystko musiało się udać.

***

- Jak ten dzieciak mnie wkurwia! - krzyknąłem chodząc nerwowo po pokoju, który dzieliłem z Michaelem Hayboeckiem. Blondyn siedział na łóżku i ostrożnie na mnie spoglądał. Tak jakby bał się ode mnie oberwać. Muszę przyznać, że w momencie kiedy zobaczyłem kilkadziesiąt minut temu Sjoeena, miałem ogromną ochotę pobić go do nieprzytomności za te wszystkie akcje, które sprowokował. Po zajściu w Lillehammer nagadał szmatławcom jakieś bzdury, że powinienem się leczyć, bo mogę siać niebezpieczeństwo. Stwierdził, że jestem agresywny. Jak do cholery przy takim gówniarzu mam nie być agresywny?!
- Gregor, nie warto - uspokajał mnie Michael, ale jego słowa były dla mnie jak powietrze - niezauważalne.
- Jeszcze ten jego cholerny uśmieszek, chętnie obiłbym mu znów ten parszywy ryj - krzyczałem. Następnie wymruczałem parę przekleństw po austriacku pod nosem i wyszedłem na balkon. Pozwoliłem górskiemu wiatrowi owiewać mi twarz. To było to, co kochałem w Wiśle. Ostry wiatr, który sprawiał, że ulatniały się wszystkie negatywne myśli.
- Nie wytrzymam z nim - powiedziałem po chwili - Michi, pomyśl sobie, że będę musiał patrzyć na jego gębę co konkurs! A co jeśli okaże się lepszy ode mnie? Jak ja to zniosę? Przecież znasz mnie, wiesz, że wtedy nic mnie nie powstrzyma - wylewałem z siebie słowo po słowie.
- Możesz go lekko... Poturbować - zaproponował Hayboeck i wtedy zapaliła mi się żarówka. Racja, przecież nie muszę go zabijać, ani pociągać się do jakichś drastycznych środków. Mogę go unieruchomić na parę miesięcy.
- Morgi przyjedzie samochodem? - zapytałem po chwili namysłu.
- Z tego co wiem, to tak - potwierdził.
Bez wahania zadzwoniłem do przyjaciela. Poprosiłem go, aby na miejscu pożyczył mi swój samochód. Wypytywał o powód, ale wymigałem się, że muszę coś załatwić w pobliskim Szczyrku. Poprosiłem, aby wziął jeden z tych, których rzadko używa np. z jego młodzieńczych lat. Na szczęście się zgodził, ale słysząc jego ton głosu, nie był zadowolony. Pozostało mi mieć tylko nadzieję, że Norweg wybierze się na jakiś wieczorny jogging.
Morgi przyjechał wieczorem. Kiedy zaczęło się ściemniać, usiadłem przy oknie i zacząłem obserwować. Wychodziło kilku Finów, aby pobiegać. Widziałem też jakieś fanki czekające przy wyjściu.
- Masz obsesję - stwierdził Hayboeck - A co jeśli cię złapią?
- Ubiorę kominiarkę a samochód to jeden z tych starszych Morgiego, których w ogóle nie używa. Jestem Schlierenzauer, jakoś się z tego wyłgam.
Blondyn jedynie prychnął i wyszedł z pokoju. Popatrzyłem na zegarek, dochodziła 22. Nagle pewna postać przykuła moją uwagę.
Jakiś chłopak ubrany całkiem na czarno opuszczał hotel. Miał na sobie full cap, z którymi Sjoeen się nie rozstaje a także spodnie i buty z serii tych do treningu. Średni wzrost... Idę!
Schowałem do kieszeni kominiarkę i ubrany na czarno zszedłem na dół. Próbowałem zachowywać się naturalnie i udawać, że wybieram się na bieganie. Panie w recepcji chyba nic nie podejrzewały. Jeden uśmiech i sprawa załatwiona.
Już znajdowałem się w samochodzie. Odpaliłem go i ruszyłem w stronę chłopaka. To musiał być on, miał bardzo podobną sylwetkę. Śledziłem go przez jakiś kilometr, zostając jakieś 100 metrów od niego. Widocznie wybrał się tylko na spacer. Kiedy byliśmy w bezpiecznej odległości od centrum przyspieszyłem i udawałem, że mój samochód wpada w poślizg. Bez wahania nakierowałem maszynę na chłopaka i tylko poczułem zderzenie przodu samochodu z jego ciałem. Następnie usłyszałem krzyk. Krzyk, który nie należał do Phila. Krzyk wydzielający się z ust dziewczyny. Tej szczególnej dziewczyny.

______________________________________

Kolejny raz nawalam z czasem, jednak kiedy wreszcie się zbieram, żeby coś napisać, zawsze mi coś przeszkadza, aby to dokończyć. Nadrabiałam na raty, wciąż mi wstyd, że mam zaległości sprzed miesiąca. Postaram się to wszystko nadrobić, gdyż teraz mam wolne z powodu matur :D
Co Wy na to? Jak Wam się podoba? Niestety, to już ostatni rozdział. Został tylko epilog. Rozdziały na innych blogach na razie nie będą się pojawiać, dopiero po epilogu tutaj. Liczę na Wasze zrozumienie. Dziękuję każdej, która tutaj zagląda, jesteście cudowne :* ♥ To już prawie 50 000 wyświetleń!

13 komentarzy:

  1. Aaa... Jak? Nie rób nic złego Mili... Proszę...
    Co ten Gregor sobie wyobraża... Masakra... Aż brak mi słów. A trzeba podkreślić też, że Michi powinien jakoś zareagować na plany Gregora... no ale cóż...
    Na pewno muszę przyznać, że pomysł był genialny. Tego się nie spodziewałam... Rozdział wyszedł bardzo fajny, zaskakujący... i szkoda, że to już ostatni...
    Ale nadal proszę... nie rób nic Mili...
    Aaa... no i przydało by się coś o jej rodzicach, no bo trochę tajemniczo ten wątek był pociągnięty..
    No także czekam na epilog :* Mam nadzieję, że już nie długo się pojawi ;)

    A przy okazji zapraszam jeszcze do mnie na prolog nowego opowiadania... nie wiem czy widziałaś :)
    http://nikt-nie-kocha-tak-jak-my.blogspot.com/2015/04/0.html

    Pozdrawiam :*
    Ol-la

    OdpowiedzUsuń
  2. no tym razem to mnie zabiłaś
    Gregor... zjebałeś tym razem. to... trochę chore.
    a jeśli Mila tego nie przeżyje to jadę do Ciebie i Cię biję.
    Czemu nie mogła niczego poczuć do Phila?! Gregor, pls, staph
    czekam na epilog, idę płakać :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. Och... Mówisz, że ostatni? ;/
    Nie mogę w to uwierzyć... I w to, że przyjdzie mi się rozstać z Twoim opowiadaniem, jak i tym, co się tutaj dzieje...
    Ech, zatkało mnie, no. Nie mam pojęcia, co napisać dalej...
    Po prostu zabrakło mi słów...
    Czekam niecierpliwie na następny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Już na początku czułam, że coś jest nie tak, a tu proszę...
    Biedna Mila. Mam nadzieję, że to tylko niegroźny wypadek. Ma przecież przed sobą całe życie, tyle spraw do załatwienia.
    Trudne życie będzie miał teraz Gregor, oj trudne :P Mógł siedzieć na czterech literach, na zemstę jeszcze by przyszedł czas. Swoją drogą, Phil nie będzie miał łatwiej. Wątpię, aby się pogodzili i tego jestem niemalże pewna, no chyba że nas zaskoczysz ^^
    Pozdrawiam i życzę weny! :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko ale się dzieje, końcówką mnie kompletnie zaskoczyłaś. WOW!
    Jednak żyje nadzieją że Mili nic się nie stanie i że będą wreszcie razem z Gregorem!
    Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. O Jezus.... Czy ja dobrze zrozumiałam końcówkę? Ale przecież Gregor nie mógł jej nic zrobić! JA się nie zgadzam! Nie, nie, nie!
    No i jak to, już tylko epilog? Szkoda.
    Nadal liczę, że to się jakoś wszystko wyjaśni i że Mili będzie z Gregorem :D
    całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Melduję się ♥ I przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale majówka zrobiła swoje... :)
    Zamurowało mnie, kiedy czytałam końcówkę. Kochana, co ty tutaj wyprawiasz? Mam nadzieję, że "tej szczególnej dziewczynie" nie stanie się nic złego :( Widzę, że nie tylko ja nadal mam nadzieję, że Gregor i Mila będą razem :) Oby wszystko miało jednak ten happy-end.
    Szkoda, że przed nami już tylko epilog, bo z każdym następnym rozdziałem coraz bardziej lubię twoją historię ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. To przerażające jak wściekłość może przysłonić nam cały świat...
    I co teraz będzie? Przez głupią chęć zemsty Gregor zrobił krzywdę Mili... Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że niezbyt duża krzywdę, ale skoro to ostatni rozdział, to to wydarzenie pewnie będzie miało ogromny wpływ na bohaterów.
    Ale dlaczego to już koniec??? Nie rozumiem. To zdecydowanie za szybko!
    Mimo to życzę weny i pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholerka, cholerka, cholerka! Co ten Gregor narobił?! Czy on oszalał? Niezależnie od tego, kogo chciał skrzywdzić, nie powinien tego robić! Bez względu na to czy chciał go tylko poturbować czy też "usunąć" na zawsze, nie powinien był tego robić. To miał być niby mały wypadek, ale jaką miał pewność, że wszystko pójdzie gładko? Żadną. I właśnie przez tę głupotę i brak pewności skrzywdził Bogu ducha winną dziewczynę. Dziewczynę, na której być może mu zależało. Dziewczynę, która tak wiele przeszła. Dziewczynę, która być może miała odmienić swój los już tej nocy...
    Schlierenzauer, oszalałeś!
    Jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału i niestety ubolewam, że następne, co zobaczę to epilog. :( Mam nadzieję, że zakończysz to pozytywnie.
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tylko przeczytałam słowa Gregora, że "czy Morgi jedzie samochodem" już widziałam co się stanie....
    Kurde... co on najlepszego zrobił....
    Mam nadzieję, że Mila nie oberwała mocno....
    Ale, że jak to ostatni rozdział? Nigdy nie znajdę tak cudownego bloga o Gregorze jak ten :(
    Pozdrawiam i czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
  11. czy jego popier*oliło do końca?! Lepiej by było dla niego, żeby Mili nie stało się nic poważnego.
    Co do Gregora, to powinien trochę przystopować, bo zazdrość i cała gama emocji nie wyszły mu jak widać na dobre.
    Czekam na epilog, błagam niech ona przeżyje

    OdpowiedzUsuń
  12. Wybacz mi to mega wielkie opóźnienie, ale w dwóch pierwszych tygodniach maja miałam matury i nie chcąc się rozpraszać, nie właziłam na bloggera. Ale w końcu jestem po tych nieszczęsnych egzaminach i mogę zabrać się za nadrabianie zaległości.

    O matko, czo ten Gregor? O.o

    Przeczuwałam co się stanie, gdy tylko przeczytałam myśli Gregora o wieczornym joggingu Phila... Ech, gdyby tylko Mila ubrała się w swoje ubrania... :(

    Mam nadzieję, że Mila wyjdzie cała z tego wypadku...

    Rozdział świetny, czekam na epilog.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. że co? to się tak skończyć nie może! jeszcze jak ją uszkodzisz porządnie to stracę wiarę! błagam Cię noooo!! ;)
    jest świetny, ale nie przeginaj :P
    czekam z niecierpliwością na epilog :*

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż "przeczytany" w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)