niedziela, 7 września 2014

2 - Dobrze się bawię

"Coś nie pozwala mi ciągle być ślepym na wolność ptaków"

18.07.2012

Była godzina 10:00 kiedy razem z Andersem dojechaliśmy na lotnisko. Samolot startował o 11:00, więc mieliśmy jakieś 40 minut do odprawy. Miałam ze sobą średnią walizkę na kółkach oraz bagaż podręczny. Mój brat zabrał dużą torbę sportową gdzie spakował wszystkie ubrania. Sama się dziwiłam jak on tam wszystko pomieścił, więc spytałam:
- Jedzenie będzie na miejscu, a moja kosmetyczka ogranicza się do pasty do zębów i żelu do włosów - wyjaśnił kiedy przemierzaliśmy parking.
- Zazdroszczę ci, na prawdę - przyznałam ciągnąc za sobą ciężką walizkę.
W holu postanowiliśmy usiąść, aby poczekać na chłopaków i trenerów. W między czasie kupiłam sobie mocną kawę a Anders batonika.
- Fannemel! Przestań obalać mity o dietach skoczków publicznie, niech myślą, że się głodzimy! - zawołał znajomy głos po naszej prawej stronie.
Odruchowo w ułamku sekundy popatrzyliśmy w tamtą stronę a naszym oczom ukazała się wysoka postać o długich rudych włosach ciągnąca walizkę z motywem Supermena.
- Tom!!! - krzyknęłam zrywając się i rzuciłam mu się na szyję.
Tom, jak to Tom. Ubrał się w dresy o rażącym w oczy czerwonym kolorze. Do tego biały t-shirt i obowiązkowa bandana na głowie. Uśmiechnięty od ucha do ucha pocałował mnie w policzek i powiedział:
- Żeby tak każda reagowała na mój widok, to bym poligamistą został.
Śmialiśmy się w niebo głosy z Andersem. Cudownie było znów zobaczyć Toma w pełni swoich sił do żartów.
- Widziałeś gdzieś resztę chłopaków? - zapytał mój brat.
- Andreas siedzi w kiblu od pół godziny, bo wczoraj był na kolacji u rodziców swojej dziewczyny, która jest z pochodzenia Japonką - zatrzymał się wykrzywiając usta - Chyba nie muszę dokończać mojej historii - podrapał się po potylicy z ciągłym niesmakiem na twarzy - Eeeee... Rune gada z narzeczoną przez telefon, Bardal pewnie siedzi jeszcze w pieluchach a Bjoern rozdaje tam autografy - wskazał na kawiarnię.
Tom usiadł obok nas i przez jakieś piętnaście minut raczył mnie swoją fascynującą opowieścią o tym jak ostatnio próbował zagadywać do Czeszki spotkanej w barze.
- Nie mogłem nadążyć za tym co mówi, więc skupiłem się na jej... Jakby to nazwać, żebyś się nie obraziła? - zaczął intensywnie myśleć a ja od razu wiedziałam o co mu chodzi - Walorach naturalnych. Nie pamiętam nawet jak miała na imię - przyznał i zaczął się śmiać.
- Idiota - usłyszałam mruknięcie Andersa.
- Słyszałem, młody - odgryzł się Tom robiąc teatralny gest karcenia palcem po czym zwrócił się do mnie - A co tam u ciebie? Jak wakacje? Jesteś w końcu już hot 16!
Miałam mu powiedzieć, że nie wspominam ostatniego miesiąca za dobrze. Chciałam, aby wiedział, że jestem adoptowana, po prostu musiałam powiedzieć to komuś, kto nie jest z mojej rodziny. Zbierałam się, aby zacząć, lecz uprzedził mnie Andreas.
Andreas Stjernen. Grecki bóg w ludzkiej osobie. Nie znam Norweżki, która by się za nim nie oglądała, sama również zaliczam się do tego grona. Pamiętam czasy, kiedy byłam w nim zadłużona i powiedziałam mu to wprost. To było w styczniu 2010 roku podczas zawodów w Oslo. Weszłam do domku Norwegów, ponieważ wiedziałam, że Andreas siedział tam sam i się przebierał. Napotkałam go w samych bokserkach i lekko się zarumieniłam. Miałam 14 lat, wydawało mi się, że małe, głupie rzeczy typu uśmiech znaczy zakochanie! Bez oporu powiedziałam mu, że chciałabym aby ze mną był. Jak myślicie, co odpowiedział? "Mam 24 lata a twój brat by mnie chyba zabił". Chciał być miły, nie powiedział mi wprost, że nie jest zainteresowany. Wtedy się załamałam i przez tydzień nie wychodziłam z domu, lecz z perspektywy czasu zrozumiałam, że powinnam być mu wdzięczna, bo mógł załatwić to w bardziej brutalny dla mnie sposób.
Na twarzy był nieco zmizerowany przez grypę żołądkową, ale poza tym wyglądał idealnie. Zwężane ciemne spodnie połączył z fioletowym t-shirtem. Włosy postawione do góry i niezmienny od lat uśmiech podrywacza.
- Fajnie się srało? - zapytał na powitanie Tom co spotkało się z moim karcącym wzrokiem.
- Spoko, Mila. Przyzwyczaisz się - zapewnił mnie Andreas.
- Czuję się obrażony - odparł Hilde krzyżując ręce na piersiach.
- Obrażony to się ja poczuję, jeśli któryś z waszych tłustych tyłków nie wyląduje ponad punkt K - powiedział zjawiający się nie wiadomo skąd trener Stockl.
- Papcio przyszedł! - zawołał Tom.
- Trenerze, to moja siostra, Mila, o której wspominałem - przedstawił mnie Anders.
- Miło mi - podał mi rękę co odwzajemniłam - Zaraz powinna się tu pojawić moja córka, z pewnością  się polubicie - dodał szeroko się uśmiechając.
Trener Stockl wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Wcześniej nie miałam okazji go poznać, ponieważ na zawodach zwykle nie schodził do domku Norwegów. Był dokładnie taki sam jak w telewizji: miły, sympatyczny, ciągle uśmiechnięty, ale przy tym surowy dla swoich zawodników.
Nie minęło 5 minut a pojawiła się przy nas wysoka blondynka o przepięknych niebieskich oczach, które można było dostrzec z odległości kilkunastu metrów. Miała około 18 lat. Spodziewałam się drogo ubranej dziewczyny z dziesięcioma walizkami. Tymczasem moim oczom ukazała się skromna, uśmiechnięta, ubrana w dresy córka trenera.
- Cześć, jestem Anette - pomachała nam ręką a my po kolei mówiliśmy swoje imiona.
Dziewczyna usiadła pomiędzy mną a Tomem i od razu przeszłyśmy do konwersacji.
- Jesteś siostrą Andersa, tak? - zapytała z nieudawanym przejęciem.
- Tak - odparłam siląc się na uśmiech chociaż przez moją głowę przeszywała myśl "jestem adoptowana".
- Którego ze skoczków masz na oku? - zapytała ściszając głos.
Uniosłam brwi na znak zdziwienia. Nawet o tym nie myślałam. No dobra, przyznam się, że mogłabym patrzeć na Stjernena godzinami i nie miałabym sobie tego za złe, ale żeby podrywać któregoś z zagranicznych? Jak w ogóle mogłabym się z nim porozumieć? Gdyby Anders zobaczył, że tylko uśmiecham się do któregoś z nich, nałożyłby dożywotni zakaz wychodzenia z hotelu.
Anette najwyraźniej zauważyła moje zmieszanie i od razu powiedziała:
- Uprzedzam, że Freitag jest zajęty - uśmiechnęła się porozumiewawczo.
"Ona już kogoś wyrwała" przeszło mi przez myśl. Nie miałam problemów w kontaktach ze skoczkami, ale żeby próbować któregoś z nich oczarować? To już wyższa szkoła jazdy.
Zaczęłam się zastanawiać, który z zawodników byłby zbliżony do mojego ideału. Przez moją głowę przeszły takie nazwiska jak Kot, Hayboeck, młodziutki Geiger i bohater dzieciństwa czyli Simon Ammann. Przy żadnym nie zatrzymałam się chociażby na chwilę. Widziałam ich wszystkich na żywo, ale jakoś nigdy nie myślałam, aby do nich zagadać czy choćby się uśmiechnąć, tym bardziej do żonatego Ammanna!
- Mi chyba podoba się Maciek Kot - odparłam ledwo dosłyszalnym głosem, aby nie wyjść na idiotkę i podtrzymać rozmowę.
- Widziałam go ostatnio z jakąś tapeciarą, więc masz spore szanse - powiedziała zachowując powagę Anette.
Uśmiechnęłam się lekko chociaż w głowie wcale nie siedziały mi zaloty do polskiego skoczka. Chciałam po prostu dobrze się bawić w towarzystwie Norwegów i zapomnieć o istotnym fakcie, który męczył mnie od dwóch tygodni, że jestem adoptowana.
Dokładnie o godzinie 10:40 zjawili się Bardal, Bjoern oraz Rune. Udaliśmy się wszyscy na odprawę a po drodze Anette wręczyła mi kurtkę z napisem "Norge", którą nosił każdy członek kadry.
- Mały wzrost popularności nikomu nigdy nie zaszkodził - powiedziała a ja przytaknęłam i założyłam błękitną kurtkę.
Odprawa odbyła się bez komplikacji i 10 minut przed startem znajdowaliśmy się na pokładzie samolotu. Cierpliwie szukałam swojego miejsca z nadzieją, że nie będzie ono pomiędzy starszą osobą i mamą z rocznym dzieckiem, które pewnie nieźle dałoby mi w kość swoim płaczem.
Odetchnęłam z ulgą kiedy zauważyłam, że siedzę pomiędzy Andersem a Tomem.
- Siedzisz w środku - powiedział od razu starszy z nich - Mój seksowny tyłeczek nie znosi ścisku.
- Bądź taki pewny siebie na skoczni, to postawię ci wielki tort w kształcie twojego tyłka - usłyszałam za sobą głos trenera.
- Się robi, el trenero - zawołał przepuszczając mnie, abym weszła pomiędzy niego a mojego brata.
Wystartowaliśmy. Anders założył na uszy wielkie słuchawki i pogrążył się w śnie a ja wysłuchiwałam niekończących się historii Toma z pobytu na Hawajach.
Po półtorej godziny nawijania Hilde przypomniał sobie, że siedzę obok niego i w ogóle się nie odzywam. Szczerze mówiąc połowy z tego co mówił nie zapamiętałam, próbowałam jedynie udawać, że słucham. Norweg chyba to zauważył.
- Cały dzień jesteś jakaś nieobecna, stało się coś? - zapytał.
Rozglądnęłam się dookoła czy żaden ze skoczków nie podsłuchuje. Większość spała lub rozmawiała z osobą siedzącą obok. Postanowiłam powiadomić Toma o moim pochodzeniu.
Serce biło mi jak oszalałe. Czułam jak policzki nabierają czerwonego koloru. Miałam natłok myśli, nie wiedziałam od czego zacząć.
Tom wyczuł moją niepewność, w jego oczach widziałam strach. Pierwszy raz miałam okazję obserwować tak poważnego Hilde.
- Jestem adoptowana - powiedziałam szeptem.
Wyraz twarzy Norwega się nie zmienił. Czekał aż dodam coś w stylu "i jestem chora na raka". Wiadomość o moim pochodzeniu nie zrobiła na nim wrażenia.
- Tom, ja nie jestem siostrą Andersa - mówiłam wciąż szeptem.
- I... to tyle?
Właśnie wyjawiłam mu wiadomość, przez którą nie mogłam spać przez ostatnie dwa tygodnie a ten mi się pyta "to tyle?". Czułam jak temperatura mojego ciała nagle wzrasta pod wpływem emocji.
Kiwnęłam lekko głową czekając na jego reakcję. Skoczek odetchnął z ulgą.
- Myślałem, że jesteś na coś chora, albo ktoś z rodziny ci umarł - powiedział nazbyt głośno za co skarciłam go wzrokiem.
- Najgorsze jest to, że ja nie jestem nawet Norweżką - przyznałam.
- Mila, słuchaj, zawsze mogło stać ci się coś znacznie gorszego. Teraz masz żal do rodziców, ale zastanawiałaś się dlaczego? Wolałabyś żeby ukrywali to przed tobą? Żebyś się sama o tym dowiedziała? Wtedy znienawidziłabyś ich jeszcze bardziej.
Zastanowiłam się nad tym. Miał rację. Miał cholerną rację. Rodzice zrobili to dla mojego dobra a ja zachowywałam się jak dziecko, któremu odebrali zabawkę. Zaczynałam mieć do siebie o to pretensje.
Na znak podziękowała przytuliłam się do Toma, głowę oparłam o jego ramię.
- Wujcio Hilde ma zawsze rację - wypalił a ja uśmiechnęłam się.
Została jeszcze jakaś godzina do lądowania w Balicach. Postanowiłam, że zdrzemnę się na chwilę, ale powiedzmy sobie szczerze: było to niemożliwe w obecności Toma.
Zamknęłam oczy i poczułam jak napływają do nich łzy ulgi. Już prawie zasnęłam kiedy spadło na moją twarz coś plastikowego i miękkiego. Za plecami usłyszałam śmiechy sztabu szkoleniowego a po mojej prawej stronie głos Andersa i tekst "Hilde, ty debilu". Otworzyłam powieki, aby zobaczyć co się stało.
Spadły na nas napompowane, plastikowe kamizelki bezpieczeństwa. Właściwie to nie same spadły, bo wyczuwałam w tym robotę Toma.
Popatrzyłam na jego twarz, która robiła się wręcz purpurowa. Patrzył zdezorientowany to na kamizelki, to na drzwi do pokoju stewardes.
- Myślałem, że jak poprzyciskam kilka tych pieprzonych guzików to włączy mi się telewizor! - zawołał z miną niewiniątka.
- Można prosić jedną z pań stewardes do tego dziecka? - zapytał trener Stockl, któremu nie schodził uśmiech z ust.
Po chwili zjawiła się pani ubrana w bardzo krótką spódniczkę, która odkrywała jej długie, zgrabne nogi. Kiedy próbowała naprawić szkodę kątem oka zauważyłam jak mój kolega gapi się na biust pani z załogi samolotu. Gdy odeszła sympatycznie się uśmiechając rzekłam do Toma:
- Mogłeś poprosić o coś do jedzenia, żeby przyszła a nie wiochę nam robisz.
- Nie wiem o czym mówisz - odparł z lekkim uśmieszkiem.
Resztę lotu przetrwałam w miarę spokojnie pomijając ciągłe narzekanie Toma na niewygodne siedzenia. "Moje klejnoty cierpią" - powtarzał a ja próbowałam go ignorować.
Około godziny 14 wyszliśmy z samolotu na lotnisko, gdzie czekał na nas bus, którym mieliśmy pojechać do Wisły. Szykowały kolejne 4 godziny pełne wrażeń z udziałem Toma.


_________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Cześć! Mam nadzieję, że tym rozdziałem Was nie zawiodłam. Mi się całkiem podoba, chociaż troszkę mało opisów mi wyszło, ale nie chcę przedobrzać :p Jeszcze nie ma Gregora, ale na 90%, że w następnym rozdziale się pojawi tak jak i reszta zagranicznych skoczków :)
Liczę, że rozdział się podoba. Dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście cudowne! Plus, na każdym z moich blogów zamieściłam ankietę, zachęcam do wzięcia udziału w niej.

I'll be the one if you want me to

Whole world is watching

17 komentarzy:

  1. Kocham te teksty, hahaha :'D
    Oni się zachowują gorzej niż Mila XD
    "Fajnie się srało?" A to mnie zmiotło w pył XDXDXDXD
    czekam na kolejny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahah nie no Hilde mnie powala po prostu :D
    Chciałabym mieć takiego kumpla xDD
    Świetny rozdział :)
    Czekam na nexta i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps: zostałaś nominowana do Liebster Award!
      szczegóły: http://lp-bvb-my-love-and-my-drugs.blogspot.com/

      Usuń
  3. Hahahahaha ten rozdział po prostu jest MISTRZOWSKI! :D
    Kilkakrotnie wybuchnęłam śmiechem. Nie wiem skąd masz takie pomysły, ale są genialne! :D
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :D Jestem ciekawa co się wydarzy na zawodach *o* :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, momentami prawie płakałam ze śmiechu ^^ Skąd ty masz tyle pomysłów? Hilde... kto by nie chciał mieć takiego kumpla jak on? :)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dotarłam w końcu.
    I muszę Ci powiedzieć, że jest naprawdę super.
    Pierwsza rzecz - Hildziak. Co za gość :D
    Druga rzecz - trener. Idealny jako przeciwwaga do gaszenia tekstów Toma. Cięty język to on ma. Uwielbiam takich ludzi.
    Czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że zawrzesz w nich dużą dawkę Hildziaka.
    Aha, i ja też mogłabym na Stjernena patrzeć godzinami ;)
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham teksty Hilde :D Cały rozdział się uśmiałam. Już nie mogę doczekać się Wisły <3 Pozdrawiam i weny :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. haha :D cóż za bezpośredniość od skoczków :)
    ogólne pozytywny rozdział, fajnie się czytało :)
    czekam na nexty!! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, też chciałabym być siostrą skoczka narciarskiego! <3
    Ja osobiście kocham Kamila Stocha, ale niestety. Ma żonę. :/
    Ale na Dawidzie Kubackim też bardzo chętnie zawieszę oko. <3
    Rozdział wyszedł Ci znakomicie. Powiem szczerze, że nieźle się przy nim uśmiałam. ;)
    Z niecierpliwością czekam na nn. :*
    Buziaki :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Chłopaki są genialną ekipą, a ich konwersacje powalają. W ogóle teksty mocne. Konkretnie. Poza tym widać, że będzie sympatycznie i ciekawie.
    W ogóle to kto by nie chciał być siostrą skoczka narciarskiego. Chciałabym! Tak bardzo. Albo jakiegoś poderwać... Pamiętam, jak kiedyś marzyłam o jednym takim, a później o drugim... XD Mniejsza z tym.

    Czekam na następną notkę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero dziś trafiłam przypadkiem na tego bloga i od razu przeczytałam całość. Jestem zachwycona i zaciekawiona tym co masz zamiar zafundować swoim bohaterom. Podziwiam Cię także, że podjęłaś się pisania o Norwegach, ale świetnie idzie Ci wymyślanie powalających tekstów i konwersacji szczególnie w wykonaniu Hildego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W związku z tym, że bardzo podoba mi się Twój blog zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji: http://footballismydope.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
    :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Teksty Hilde pozwalają xD hahah
    Świetny rozdział <3
    Nie mogę się doczekać następnego ;* /Kasia Lewandowska-Reus

    OdpowiedzUsuń
  13. Tooom <33 takiego kumpla mieć to byśmy chciały :)
    Skąd ty bierzesz tyle pomysłów na żarty? Momentami nasze oczy były pełne łez rozbawienia.
    Pan Stoekl, ma świetne riposty :D
    Całusy, Milka i Molly :**
    PS. Zapraszamy do nas :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne poczucie humoru Toma. Ogólnie, on wydaję się być takim pozytywnym człowiekiem. Skradł cały rozdział. A później przemówił tak mądrze, no zaskoczenie. Ale miał rację.
    PS. Wybieranie ideału wśród skoczków, przecież to nieładnie, wszyscy panowie są przystojni.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział :D Teksty Toma kompletnie mnie rozwalają! xD Nie przepadam za Hilde (no dobra, po prostu go nie lubię), ale tego Twojego Toma, po prostu uwielbiam xD
    To jego "Fajnie się srało?" rozjebało system :D Ale w rozmowie z Milą miał rację i dobrze, że dziewczyna to zrozumiała :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Znowu nadrabiam czytanie blogów ;)
    Świetny rozdział, a teksty Toma są rozwalające, bardzo fajnie się dzięki temu czyta xD

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż "przeczytany" w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)