piątek, 19 września 2014

3 - Zakochuję się

"Nigdy nie burz, buduj, twórz, smakuj, milcz, myśl i czuj"


19.07.2012
Droga busem była dosyć znośna. Usiadłam na miejscu obok Anette, ponieważ kolejne 4 godziny w towarzystwie Hilde prawdopodobnie odbiłyby się negatywnie na mojej psychice.
Miałam okazję lepiej poznać Norweżkę. Dowiedziałam się, że jest rok ode mnie starsza i chodzi do liceum. Zauważyłam też, że bardzo dba o swoją urodę. Zaczęła mi wymieniać każdy kosmetyk jaki używa do pielęgnacji oraz czynność jaką wykonuje każdego wieczoru. W pewnym momencie, po godzinnym monologu Anette na temat skóry twarzy moja samoocena trochę podupadła. Nie robiłam nawet połowy z tych rzeczy, ponieważ nigdy nie przejmowałam się takimi rzeczami jak szorstka skóra czy rozdwojone końcówki.
- Pójdziemy kiedyś na zakupy to pomogę ci w doborze tych kosmetyków - zaproponowała w pewnej chwili co trochę podniosło mnie na duchu. Może to właśnie był powód, dla którego chłopcy nigdy się ze mną nie umawiali? Jakoś nie specjalnie wierzyłam, że komuś mogłaby przeszkadzać tak głupia rzecz jak nieobcięte paznokci, ale może jednak?
Anette wspominała także o swoich byłych chłopakach. Naliczyłam ich trzech, ale wspominała, że o niektórych nie warto nawet mówić. Wtedy temat zszedł na niemieckiego skoczka, Richarda Freitaga.
- Tutaj my jak się przytulamy - powiedziała pokazując zdjęcie na swoim iPhonie przedstawiające ją i Niemca czule się obejmujących.
- Słodkie - skomentowałam uśmiechając się z lekkim ukłuciem zazdrości.
Szczerze? Nie wierzyłam kiedy mówiła mi o nim na lotnisku. Myślałam, że jest zadurzoną w nim nieśmiałą nastolatką tak jak byłam dwa lata temu w Stjernenie. Nieźle się zdziwiłam kiedy pokazywała mi kolejne zdjęcia aż w końcu doszła do fotografii na której się całowali.
- Ojciec nic nie wie i lepiej żeby tak zostało - szepnęła mi na ucho chichocząc.
- Nie ma sprawy - odparłam i powróciłyśmy do dalszego przeglądania zdjęć.
Anette i Richard byli przesłodką parą, jeśli mogłam ich tak nazwać, ale co się działo poza zawodami? Chyba nie mogłabym kogoś obdarzyć aż tak wielkim zaufaniem. Przecież skoczek może mieć w Niemczech inną dziewczynę, którą okłamywałby w ten sam sposób... Nic jednak nie wspominałam o moich przemyśleniach Anette. Cała była w skowronkach na myśl, że wreszcie po dwóch miesiącach rozłąki spotka swoją drugą połówkę, więc gryzłam się w język przed jakąkolwiek uwagą na ten temat.
Resztę drogi przespałam jak większość załogi. Wszyscy nałykali się tabletek przeciwko wymiotom, które jednocześnie otumaniały. Wreszcie znaleźliśmy się na miejscu, czyli pod Hotelem Gołębiewski, który wywarł na mnie spore wrażenie. Budynek był ogromny i bardzo gustownie urządzony jednocześnie na zewnątrz jak i w środku. Zostaliśmy porozdzielani do swoich pokoi, mi trafiła się tzw. "jedynka", czyli miałam pokój sama.
- Myślałam, że będziemy razem - przyznała ze smutkiem Anette.
- Masz więcej prywatności na to żeby ekhem z Richim - powiedziałam półgłosem na co razem z Norweżką wybuchłyśmy śmiechem.
- Ej, laski, nie ładnie to tak śmiać się bez powodu w obecności Hilde - zagadał Tom podchodząc do nas.
- One tak mają, nie ogarniesz - skomentował Anders tachając za sobą walizkę. Wyglądał przekomicznie z walizką ze sprzętem która była większa od niego. Powstrzymałam się od złośliwej uwagi, ponieważ wiedziałam, że wzrost to jeden z najpoważniejszych kompleksów mojego brata.
Dostałam kartę do swojego pokoju numer 117 i wyruszyłam na poszukiwania. Anette miała pokój w całkiem innej części hotelu, bo jego numerem była liczba 54.
Po długich a ciężkich wreszcie zalazłam swoje przyszłe miejsce zamieszkania na najbliższy tydzień i zorientowałam się, że w pobliżu nie mieszka żaden członek kadry Norwegów. Przez kilka minut próbowałam ogarnąć kartę do pokoju. Niestety na nic były moje starania, czytnik za nic nie chciał jej przyjąć. W pewnej chwili przeszła mi przez głowę myśl, że recepcjonistka dała mi złą kartę i już właściwie chciałam się wrócić do holu, kiedy usłyszałam żwawe rozmowy i śmiechy. Wsłuchiwałam się w głosy mężczyzn, aby rozpoznać język. Niemiecki. Byli coraz bliżej, ale wciąż nie byłam w stanie dostrzec ich w korytarzu poprzez liczne zakręty. Powróciłam do prób przezwyciężenia wrednej technologii, aby uniknąć kompromitacji przy skoczkach. Po chwili poczułam na swojej ręce czyjś dotyk. Długie, kościste palce złapały moją rękę i zręcznym ruchem przyłożył kartę w odpowiedni sposób do czytnika. Kiedy urządzenie wydało charakterystyczny odgłos oznaczający zatwierdzenie karty oszołomiona zdecydowałam się popatrzyć w twarz mojego "wybawcy". Na widok szeroko uśmiechającego się Gregora Schlierenzauera stojącego obok mnie mało nie upadłam z wrażenia. Jego oczy lustrowały mnie z góry do dołu a uśmiech nie schodził z ust. Lekko go odwzajemniłam ukazując swoje dołeczki w policzkach. Głosy reszty skoczków już były całkiem blisko. Z trwającego kilka sekund transu wywołał nas Andreas Kofler mówiący coś z stronę Gregora.
- Nie ma za co - rzucił po angielsku w moją stronę i odszedł razem z innymi Austriakami. Pod wpływem emocji jeszcze przez jakieś kilka dobrych minut oglądałam ich plecy. Na co liczyłam? Może na odwrócenie głowy Gregora w moją stronę i na ponowne zobaczenie jego cudownego uśmiechu? Na to, że wróci i będziemy w stanie więcej pogadać? Nie wiem. Nic takiego nie miało miejsca i z dziwnym uczuciem weszłam do pokoju, gdzie od razu rzuciłam się na łóżko.
To co działo się teraz w mojej głowie było nie do opisania. Czułam coś na podobieństwo tego, gdy zakochiwałam się w Andreasie, ale wtedy miałam tylko 14 lat a teraz już 16. Na skórze wciąż miałam gęsią skórkę, na wspomnienie jego uśmiechu i czekoladowych oczu. Nie mogłam unormować pulsu z nadmiaru emocji. Wstałam i wyszłam na balkon. Wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli zaczęłam się uspokajać. Pozwoliłam letniemu górskiemu wietrzykowi na owiewanie mojej zmęczonej i wciąż oszołomionej twarzy. "Co teraz?" pomyślałam. Nie wparuję im do pokoju i nie oznajmię "Cześć, jestem Mila, tak, ta dziewczyna co kilka minut temu nie potrafiła otworzyć pokoju na kartę. Bardzo mi miło". Zdałam sobie sprawę, że jestem totalną kretynką poddając się urokowi Schlierenzauera. Przecież jeszcze godzinę temu uważałam, że takie coś nie ma sensu a teraz na każdą myśl o brunecie dostawałam przyjemnych dreszczy a uśmiech sam malował mi się na twarzy. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi do mojego pokoju.
- Ubieraj lansiarską kurtkę Norge i zbieraj się na obchód skoczni - oznajmił Hilde wparowując do sypialni skąd było wyjście na balkon. Był już odświeżony i przebrany. Jak każdy skoczek, ubrany był w ciuchy od sponsorów, musiał nawet zrezygnować z bandany na rzecz czapki z daszkiem. Norweg kontynuował - Potem mamy mieć obiad, więc szykuj się na noc pełną wzdęć i wydęć. Polska kuchnia jest przepyszna, ale ma skutki uboczne - wytłumaczył masując się po brzuchu. Tom w takiej pozycji wpatrywał się przez kilka sekund w niewidoczny punkt. Pomyślałam, że ma niezbyt miłe wspomnienia jeśli chodzi o polskie jedzenie. Po chwili dodał - Nie ważne, rusz swoją szanowną i schodzimy na dół.
Byłam wręcz padnięta po podróży. Nie zdążyłam się nawet odświeżyć a co dopiero rozpakować! Ostatnie pół godziny spędziłam na rozmyślaniu o Gregorze i uspakajaniu się. Właśnie! Przecież Gregor też tam będzie! Nagle całkiem zmieniło się moje nastawienie co do tego wyjazdu. Chciałam się jednak trochę podroczyć z Tomem.
- No nie wiem - powiedziałam udając zniechęcenie - Anette jedzie?
- Dziewczyno, masz mnie, Anette ci nie potrzebna. - odparł potrząsając mną lekko - Robiłem się trochę zazdrosny jak mnie zostawiłaś w busie - dodał z miną wyrażającą "foch forever".
- Idiota - rzuciłam w jego stronę, złapałam za błękitną kurtkę i skierowałam się w stronę drzwi. Po jakichś dwóch minutach razem z Tomem czekaliśmy na resztę załogi w holu a ja z nadzieją wypatrywałam zbierających się Austriaków.


_______________________________

Heeeej! Na wstępie: tak, zmieniłam szablon xD Tamten mi się po prostu znudził i tym razem postawiłam na prosty układ, mam nadzieję, że się podoba :)
Po drugie: baaaardzo przepraszam za długość, wiem, że nie jest zadowalająca, ale nie chciałam więcej zdradzać. Następny rozdział pewnie już w październiku lub pod koniec września a w nim duuuuużo Gregora :D
Pozdrawiam i dziękuję za każdy komentarz :*

Whole world is watching
Sztuka wyboru

17 komentarzy:

  1. Jest i Gregor, mmmm :3
    zazdrosny Hilde, hehs :DD
    chcę więcej Schierliego!! :((
    Świetny kochana, ale to już pewnie wiesz :* A długość się nie liczy, tylko jakość, omonom <3
    Czekam na kolejny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jest Gregor ! :D Się nie mogłam Go doczekać xD A jak w następnym będzie jeszcze więcej to już z niecierpliwością czekam :D
    Fochnięty Hilde Ci całkiem fajnie wyszedł. Muszę przyznać, że go nie lubię.
    Rozdział cudowny - zresztą jak zawsze.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko jest ok, tylko taka drobna uwaga... Gregor brunetem? Nie pamiętam, aby się przefarbował...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mhmmm... Gregor. Aż się rozmarzyłyśmy :) W następnym będzie więcej Gregora? Już się nie umiemy doczekać ;)
    Tom nawet jak się focha, to jest przesłodki :D Kochamy go <333
    Pozdrowienia, Milka i Molly :*
    PS. Zapraszamy do nas na 22 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny! Czekam na więcej akcji z Gregorem ;)
    Pozdrawiam i weny :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Gregor jest po prostu uroczy <3 i ten jego uśmiech! ;* Rozdział świetny czekam na więcej! :)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, zaczyna dię robić intrygująco... wręcz gorąco... :)
    Tak bardzo zastanawia mnie, jak potoczą się losy Mili.
    Z niecierpliwością czekam na next. :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmmm robi się ciekawie :D
    Fenomenalny rozdział :D
    Bardzo mi się podoba, trochę krótki, ale długość została nadrobiona jakością :D
    Czekam na nowy rozdział i więcej Gregora :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za informację na asku. :)
    Nadrobiłam te kilka rozdziałów i powiem Ci, że bardzo mi się spodobało. Jest intrygująco, jest tajemniczo, więc zostaję na dłużej i w miarę możliwości postaram się komentować. Czekam na kolejny i zapraszam też do siebie na komedia-absurdu.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostawiłaś link u mnie, więc jestem. :) Przeczytałam szybciutko ten rozdział i przyznam się, że zrobiłaś na mnie wrażenie. I bohaterzy, jak i fabuła zaczyna się robić coraz bardziej interesująca.
    Awww! I Greg. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. O Matko!!!!!!!!!!!!
    Gregor^^ a Hilde nadal mnie powala swoim zachowaniem :3
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak ja lubię czytać o Gregorze:D
    Awww♥! To na jaką postać Go kreujesz jest niemalże cudowne!
    Zauroczyłam się.
    Co do Hildziaka , mam mieszane uczucia , ale to nie znaczy ,że nie zawładnął moim poczuciem humoru ... Jest i już buzia się cieszy,..
    Teraz chyba coś nieco ważniejszego... Twój styl tworzenia...
    Dla mnie osobiście fenomen sam w sobie.
    Dobrane słownictwo , piękne wyrażenia , ciekawa stylistyka.
    Czekam na kolejny , mam nadzieję już niedługo.
    -------
    Zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ , gdzie pojawiła się nowa odsłona oraz na coś nowego http://du-sei-stark.blogspot.com/ co dziś ma swoją premierę...Będzie Nam bardzo miło jak zajrzysz.
    Ann i Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział może i krótki, ale treściwy. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji. A tak na marginesie - co ten Gregor ma w sobie, że tak działa na dziewczyny? :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. oj tam że krótki!! ważne że coś się podziało ;)
    i jest Schlieri!! <3 słodziak :3
    a Hilde rozwala.. pozytywny! :P
    czekam z niecierpliwością na następny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Piszesz bardzo ładnie, szczególnie opisy! :)
    Dziękuję za spam u mnie i dodaję do obserwowanych, by zobaczyć jak rozwinie się nadal twoja twórczość tego opowiadania. W wolnej chwili miło będzie jak zajrzysz tutaj:
    http://ona-to-on.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Proste, minimalistyczne szablony są najlepsze, więc ten mi się podoba. Poza tym fajny rozdział. Lubię twoje opisy, obrazowe i przyjemne. ;)

    Pozdrawiam i lecę dalej, bo czas mnie goni. Jak znajdę chwilę to kiedyś wysilę się na dłuższy komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  17. uwielbiam Schlierenzaura.Był pierwszym skoczkiem, któremu zaczęłam kibicować i choć czasami mnie drażni, mam do niego ogromny sentyment.
    I jakoś nie dziwię się Mili, że tak na niego zareagowała :D
    A tak w ogóle, to miło ze strony Gregora, że jej pomógł, ale szkoda, że tak szybko odszedł. Ale przecież jeszcze nic straconego, zawody są długie xD

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż "przeczytany" w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)